W ubiegłym roku wybraliśmy się z Mężem w lekko spóźnioną podróż poślubną do Włoch, a konkretnie do Toskanii i Umbrii. Było to naszym marzeniem i na szczęście udało się je spełnić. Tę piękną podróż rozpoczęliśmy od odwiedzenia najsmaczniejszego miasta Półwyspu leżącego w regionie Emilia Romania, mianowicie od Bolonii.
Gdy tylko dotarliśmy na miejsce, przewodniczka powitała nas słowami: Bologna la Dotta, la Rossa, la Grassa, co oznacza Bolonia uczona, czerwona, tłusta. Dlaczego uczona chyba każdy wie- jest siedzibą najstarszego w Europie uniwersytetu (założony w 1088 r.). Czerwona, ponieważ jest stolicą regionu, który od zawsze sympatyzował z partią komunistyczną. Tłusta, gruba- zdaniem znawców sztuki kulinarnej skosztujemy tu najlepszych potraw kuchni włoskiej.
|
Specjały regionu Emilia Romania. Uwagę przykuwa okazała Szynka Parmeńska. |
Jako, że mój blog jest blogiem o tematyce kulinarnej, nie chcę rozpisywać się o historii miasta oraz jego zabytkach. Posłużę się zdjęciami i tylko odrobinę o nich wspomnę, ponieważ nie sposób być wobec nich obojętną.
Chociaż Bolonia powstała za czasów Etrusków, swój dzisiejszy wygląd zawdzięcza rozkwitowi w średniowieczu. Spacerując uliczkami, pasażami i krużgankami z pewnością dotrzecie do charakterystycznych wież (niegdyś mieszkalnych i obronnych), których w czasach rozkwitu miasta było ponad 90! Polecam także odwiedzić Uniwersytet, który od początku istnienia nie zmienił lokalizacji oraz Piazza Maggiore (rynek) ze słynną Fontanną Neptuna. Nie zapomnijcie zajrzeć do kilku kościołów i jeśli wystarczy Wam czasu i sił także do muzeów- jest ich tu całkiem sporo.
|
Biblioteka Uniwersytetu Bolońskiego |
|
Ratusz, Piazza di Maggiore |
|
Due Torri, czyli najsłynniejsze wieże w Bolonii |
|
Zadaszone pasaże |
Czas przejść do meritum.
Zapewne Waszym pierwszym skojarzeniem z Bolonią jest spaghetti bolognese. Otóż muszę Was rozczarować. Nie jest to danie włoskie! Spaghetti bolognese to wymysł Amerykanów. Sos boloński lub coś na jego podobę podawany jest z makaronem typu spaghetti. Gwarantuję Wam, że nie zjecie czegoś takiego tu na miejscu. Owszem skosztujecie potraw z sosem bolońskim, ale jeśli z makaronem to tylko tagliatelle. Sos bolognese, czyli symbol numer 1 Bolonii to sos mięsny- ragu. W czym tkwi jego sekret? Jest przygotowywany z bardzo dobrego mięsa i bardzo długo gotowany.Tak się składa, że przywiozłam z Włoch przepis na tradycyjny sos bolognese :)
Sos bolognese
Potrzebujemy:
- dobrej jakości mięso mielone wieprzowo-wołowe 400-500g,
- 2-3 marchewki,
- 1 cebula,
- 2 ząbki czosnku,
- seler naciowy,
- oliwa,
- 0,7 l passaty lub kilka dużych pomidorów,
- sól, pieprz, ewentualnie peperoncino,
- 125ml wina czerwonego, wytrawnego,
Przygotowanie
Na dno garnka wlewamy oliwę. Dodajemy pokrojone w kostkę cebulę i czosnek. Należy uważać, by ich nie przypalić. Następnie marchew i seler. Mogą być starte lub również pokrojone w kostkę. Gdy warzywa się przesmażą dodajemy doprawione mięso. Zanim mięso całkowicie zbieleje zalewamy całość winem i passatą lub dodajemy pomidory. Dusimy pod przykryciem na małym ogniu przez minimum 2 godziny. W trakcie gotowania odparowujemy sos przynajmniej dwukrotnie.
Bolonia jest stolicą makaronów i gwarantuję, że skosztujecie najlepszych właśnie tutaj. Spacerując uliczkami i pasażami miasta mijać będziecie mnóstwo małych sklepików-wytwórni, w których na Waszych oczach, na bieżąco, w zawrotnym tempie powstają świeże makarony i pierożki. Można kupować je na wagę. Podpatrzyłam, że chętnie korzystają z tego udogodnienia tamtejsze zabiegane kobiety. Jeśli chodzi o pierożki, czyli różnego rodzaju tortellini i ravioli, to jest ich tam mnóstwo. Istne szaleństwo. Niezliczona ilość kształtów i rozmiarów. Od półksiężyców, kwadratów i trójkątów po coś na kształt cukierków i uszek. Tradycyjne tortellini bolońskie kształtem przypominają nasze polskie uszka :)
Z powstaniem pierwszych tortellini wiąże się pewna legenda. Otóż właściciel gospody Corona, mieszczącej się między Bolonią a Modeną, zakochał się w pewnej podróżującej przez Włochy, szlachetnie urodzonej damie. Kobieta zatrzymała się na noc w gospodzie. Zauroczony jej wdziękami gospodarz zakradł się pod drzwi jej pokoju i przez dziurkę od klucza podglądał jak rozbiera się i przygotowuje do snu. Największe wrażenie na gospodarzu wywarł pępek pięknej damy. Zainspirowany tym widokiem zbiegł do kuchni i stworzył z ciasta przeznaczonego na makaron,pierwsze tortellini.
Gdybyście chcieli rozsmakować się w tych uroczych pierożkach i makaronach wszelkiego rodzaju, polecam udać się do Bolonii w pierwszy weekend października. Odbywa się tam wówczas Tortellino Day.
Obok sosu bolognese oraz makaronów, symbolem i wizytówką Bolonii jest Mortadella di Bologna, czyli wieprzowa kiełbasa ze słoniny i mielonego mięsa, doprawiona pieprzem i/lub pistacjami. Osobiście jej nie smakowałam, ale znajdowała się w każdym sklepie, więc z pewnością cieszy się powodzeniem.
|
Specjały bolońskie, w tym Mortadella |
|
W Bolonii odbywa się mnóstwo targów i jarmarków świeżej żywności (sporo z nich pod wieżami), powstaje tam największe centrum slow food na świecie. To miasto z bogatymi tradycjami kulinarnymi, najlepszymi restauracjami i szkołami kulinarnymi. Gorąco zachęcam Was do odwiedzenia stolicy włoskiej kuchni. A stąd już krok do Parmy, w której skosztujecie słynnej Szynki Parmeńskiej i znakomitego Parmezanu, czy do Modeny, w której pokochacie Ocet Balsamiczny.
Co mnie urzekło w tym mieście? Ogrom restauracji, ulicznych budek z pysznym jedzeniem, unoszące się wszędzie piękne zapachy zachęcające do skosztowania tamtejszych specjałów, studencka atmosfera i oczywiście piękne zabytki.
A teraz zabieram Was do Toskanii :)